wtorek, 18 maja 2021

[PRZEDPREMIEROWO] "Więzy nieba" A.C. Gaughen


 Tytuł: Więzy nieba

Tytuł oryginalny: Imprison the Sky

Autor: A.C. Gaughen

Tłumaczenie: Małgorzata Fabianowska

Seria (tom): Żywioły (2)

Gatunek: fantasy

Wydawnictwo: Uroboros

Data wydania: 19.5.2021

 

Morskie opowieści coś ostatnio się mnie trzymają, choć tym razem nie o syrenach, czarownicach i piratach, a o handlarce niewolnikami. No dobrze, trochę o piratach będzie, bo też Aspazja i jej załoga przypominają trochę bardzo małoletnią piracką załogę wyjętą spod prawa, a i prawdziwych piratów pani Gaughen także uwzględniła w swych planach. I już na wstępnie muszę przyznać, że zostałam zaskoczona w wielu aspektach.

Po „Berle ziemi” spodziewałam się dalszych losów Shalii, Galena i reszty ruchu oporu, więc byłam bardzo zdziwiona, że „Więzy nieba” opowiadają historię innych bohaterów. Dopiero po dłuższej chwili przypomniałam sobie, że nie są to postacie zupełnie nowe, Aspazja i jej banda pojawili się już w poprzednim tomie, a poświęcenie im całej książki było całkiem niezłym pomysłem.

Tym razem nie mogę narzekać na świat przedstawiony, bo o nim z tego tomu dowiedziałam się nieco więcej. Widać, że wszystko to jest bardzo przemyślane, autorka tworzy dość skomplikowany w sumie świat, przy tym okrutny, brutalny wręcz. Nie przykrywa ładnymi słowami ciemnych sprawek bohaterów, choć nie zapomina również o tych dobrych emocjach napędzających wydarzenia. Podoba mi się ten kontrast, dzięki temu świat żywiołów jest pełny.

Cieszy mnie również powrót Kairosa, którego polubiłam już poprzednio. Chłopak sporo przeżył, niełatwo jest mu się z tym uporać, lecz wzmocniło go to, nie stracił też animuszu, który niejednokrotnie budził uśmiech na mojej twarzy.

Problem za to mam z Aspazją. Kapitan nadal będąca na łasce handlarki Cyrus z jednej strony nie ma problemu z niewoleniem mężczyzn, z drugiej uwalnia kobiety i dzieci, kiedy tylko ma taką okazję w imię własnego pragnienia odnalezienia dawno utraconej rodziny. Doświadczenia porwania i niewoli sprawiły, że musiała dużo szybciej dorosnąć, do tego odcisnęły się piętnem na jej psychice, a jednak chwilami miałam ochotę solennie jej przyłożyć za robienie z siebie niezrozumianej ofiary, która za nic nie chciała przyjąć pomocnej dłoni Kairosa. Mimo to wiem, że Aspazja ma też dość zaniżoną samoocenę z powodu czynów, których dokonała jako podwładna Cyrus. Myślę, że gdyby nie to, że sama nałożyła na siebie piętno niewolnicy we własnym umyśle, ta historia mogłaby potoczyć się inaczej.

Jak już wspomniałam, załoga Ancory jest dość młodociana, jednak wzbudzają w większości bardzo pozytywne odczucia. Są młodzi, wiele jeszcze przed nimi, wiele za nimi, co ukształtowało ich charaktery, a jednak nie tracą na indywidualności, za co jestem naprawdę autorce wdzięczna, bo dobrze było wejść z nimi na statek i przeżywać przygody.

Im więcej czytam, tym ciężej znaleźć mi dobrą młodzieżową fantastykę, a jednak wydawnictwo Uroboros co rusz podsuwa mi całkiem ciekawe pozycje. I z serią A.C. Gaughen jest tak samo. Na razie mam za sobą dwa tomy z pełnokrwistymi, choć czasami mocno wkurzającymi bohaterkami, z pięknym, choć trudnym światem i motywami, które znam, ale nadal mnie kupują. I jestem bardzo ciekawa, co czeka mnie przy trzecim spotkaniu z żywiołami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz