Tytuł oryginalny:
Imprison the Sky
Autor: A.C. Gaughen
Tłumaczenie: Małgorzata Fabianowska
Seria (tom): Żywioły (2)
Gatunek: fantasy
Wydawnictwo: Uroboros
Data wydania: 19.5.2021
Po „Berle ziemi” spodziewałam się
dalszych losów Shalii, Galena i reszty ruchu oporu, więc byłam bardzo
zdziwiona, że „Więzy nieba” opowiadają historię innych bohaterów. Dopiero po
dłuższej chwili przypomniałam sobie, że nie są to postacie zupełnie nowe,
Aspazja i jej banda pojawili się już w poprzednim tomie, a poświęcenie im całej
książki było całkiem niezłym pomysłem.
Tym razem nie mogę narzekać na
świat przedstawiony, bo o nim z tego tomu dowiedziałam się nieco więcej. Widać,
że wszystko to jest bardzo przemyślane, autorka tworzy dość skomplikowany w
sumie świat, przy tym okrutny, brutalny wręcz. Nie przykrywa ładnymi słowami ciemnych
sprawek bohaterów, choć nie zapomina również o tych dobrych emocjach
napędzających wydarzenia. Podoba mi się ten kontrast, dzięki temu świat
żywiołów jest pełny.
Cieszy mnie również powrót
Kairosa, którego polubiłam już poprzednio. Chłopak sporo przeżył, niełatwo jest
mu się z tym uporać, lecz wzmocniło go to, nie stracił też animuszu, który niejednokrotnie
budził uśmiech na mojej twarzy.
Problem za to mam z Aspazją.
Kapitan nadal będąca na łasce handlarki Cyrus z jednej strony nie ma problemu z
niewoleniem mężczyzn, z drugiej uwalnia kobiety i dzieci, kiedy tylko ma taką
okazję w imię własnego pragnienia odnalezienia dawno utraconej rodziny. Doświadczenia
porwania i niewoli sprawiły, że musiała dużo szybciej dorosnąć, do tego odcisnęły
się piętnem na jej psychice, a jednak chwilami miałam ochotę solennie jej
przyłożyć za robienie z siebie niezrozumianej ofiary, która za nic nie chciała
przyjąć pomocnej dłoni Kairosa. Mimo to wiem, że Aspazja ma też dość zaniżoną
samoocenę z powodu czynów, których dokonała jako podwładna Cyrus. Myślę, że
gdyby nie to, że sama nałożyła na siebie piętno niewolnicy we własnym umyśle,
ta historia mogłaby potoczyć się inaczej.
Jak już wspomniałam, załoga
Ancory jest dość młodociana, jednak wzbudzają w większości bardzo pozytywne
odczucia. Są młodzi, wiele jeszcze przed nimi, wiele za nimi, co ukształtowało
ich charaktery, a jednak nie tracą na indywidualności, za co jestem naprawdę
autorce wdzięczna, bo dobrze było wejść z nimi na statek i przeżywać przygody.
Im więcej czytam, tym ciężej
znaleźć mi dobrą młodzieżową fantastykę, a jednak wydawnictwo Uroboros co rusz
podsuwa mi całkiem ciekawe pozycje. I z serią A.C. Gaughen jest tak samo. Na
razie mam za sobą dwa tomy z pełnokrwistymi, choć czasami mocno wkurzającymi
bohaterkami, z pięknym, choć trudnym światem i motywami, które znam, ale nadal
mnie kupują. I jestem bardzo ciekawa, co czeka mnie przy trzecim spotkaniu z
żywiołami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz