wtorek, 14 kwietnia 2020

"Okrutna pieśń" Victorii Schwab


Tytuł: Okrutna pieśń
Tytuł oryginalny: This Savage Song
Autor: Victoria Schwab
Tłumaczenie: Agnieszka Brodzik
Seria (tom): Świat Verity (1)
Gatunek: urban fantasy
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 7.6.2016

W Prawdziwości żyją potwory. Takie prawdziwe, zrodzone z aktów przemocy, polujące nocą na nieuważnych bądź zbyt pewnych siebie ludzi. Można je zabić, można się bronić. Jak? W podzielonym na pół mieście są na to dwa sposoby: pozwolić, by oddziały specjalne się tym zajęły bądź zapłacić za ochronę Harkerowi, który jeszcze przed całą tą sprawą z potworami trząsł co najmniej połową miasta. Brzmi jak dość mroczne urban fantasy? Cóż, w środku całej tej historii mamy dwoje nastolatków: Kate i Augusta, którzy zgarniają dla siebie całą chwałę, robiąc z tej opowieści młodzieżówkę.
Zabrzmiało to tak, jakby był to największy mankament i gwóźdź do grobu „Okrutnej pieśni”. Cóż, największą fanką młodzieżówek nie jestem, to fakt, lecz czasami sięgam po nie z czystej przekory bądź w poszukiwaniu czegoś, przy czym nie muszę się zbytnio wysilać. I „Okrutna pieśń” spełniła tę rolę, pozwalając mi przez parę godzin nie myśleć o tym wszystkim, co mnie otacza i niekoniecznie cieszy.
Ta powieść raczej nie wstrząśnie Waszym światem. Wiele wątków było dość przewidywalnych już na samym początku, co do kilku rzeczy nie miałam pewności, choć celowałam całkiem blisko. Jest za to napisana w bardzo przyjemnym stylu. Prostym, ale ładnym, dość plastycznym i żywym. Choć nie jest to ambitna lektura, czyta się doskonale i to już powinno nieco bardziej zachęcić do poświęcenia jej czasu.
Drugą zaletą się główni bohaterowie. Całkiem sympatyczni, jak na córkę Harkera, która ze wszystkich sił stara się udowodnić, że będzie doskonałą tyranką oraz przygarniętego przez przywódcę OSF potwora, który swoją grą na skrzypcach może wydrzeć z człowieka duszę. Nie wiedzieć czemu na myśl przyszło mi skojarzenie z „Romeo i Julią”. Dwie zwaśnione rodziny trzęsące miastem, wiszący w powietrzu konflikt, dwoje młodych ludzi, którzy postanawiają sprzeciwić się swoim bliskim. Na tym w sumie porównania się kończą, bo nie mamy tu wątku miłosnego. Tak, są jeszcze dobre książki młodzieżowe, gdzie główni bohaterowie nie rzucają się sobie w ramionach pełni motyli i serduszek. Wróćmy jednak do naszej potwornej dwójki, która za wszelką cenę stara się udawać kogoś innego, aż sytuacja zmusza ich, by podjęli się współpracy. Cóż, niby August mógł zostawić Kate, lecz jego łagodna natura nie pozwoliła mu na takie zachowanie. W ogóle chłopak jak na potwora jest bardzo sympatyczny, choć też i nieśmiały. Nadrabia jednak odwagą i silnym kręgosłupem moralnym, który też jest jego sporą bolączką.
Kate przez niemal cały czas kreuje się na złą, niemoralną, niebezpieczną, lecz w rzeczywistości jest dzieckiem, które pragnie uwagi ojca. Koniec końców na przestrzeni powieści wyrasta na młodą kobietę decydującą o sobie. Do tego jest świetna w oszukiwaniu samej siebie.
Pozostali bohaterowie też zostali porządnie wykreowani i jasno od początku widać, kto tu jest kim. Postawa Lea nie była dla mnie żadnym zaskoczeniem, zresztą wszystkie postacie są tu jasno przypisane do konkretnych ról. Przyznaję jednak, że moją sympatię zdobyła eteryczna Ilsa, starsza „siostra” Augusta, mimo tego, że pojawiła się dosłownie parę razy. Dzielnie jednak nie dała przyćmić swojego blasku innym.
„Okrutna pieśń” jest powieścią dobrą, choć przewidywalną. Broni się jednak dobrze dzięki sympatycznym bohaterom, akcji, która płynnie przechodzi ze sceny w scenę, oraz stylowi autorki, która odpowiednio wyważa wszystkie elementy tego świata. Wspaniale więc wypełnia czas, gdy chce się oderwać od codzienności.

1 komentarz:

  1. Osobiście się nie skuszę, bo Vicious zraziło mnie do tej autorki xD

    OdpowiedzUsuń