Tytuł: Okrutna pieśń
Tytuł oryginalny: This Savage Song
Autor: Victoria Schwab
Tłumaczenie: Agnieszka Brodzik
Seria (tom): Świat Verity (1)
Gatunek: urban fantasy
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 7.6.2016
W Prawdziwości żyją potwory.
Takie prawdziwe, zrodzone z aktów przemocy, polujące nocą na nieuważnych bądź
zbyt pewnych siebie ludzi. Można je zabić, można się bronić. Jak? W podzielonym
na pół mieście są na to dwa sposoby: pozwolić, by oddziały specjalne się tym
zajęły bądź zapłacić za ochronę Harkerowi, który jeszcze przed całą tą sprawą z
potworami trząsł co najmniej połową miasta. Brzmi jak dość mroczne urban
fantasy? Cóż, w środku całej tej historii mamy dwoje nastolatków: Kate i
Augusta, którzy zgarniają dla siebie całą chwałę, robiąc z tej opowieści
młodzieżówkę.
Zabrzmiało to tak, jakby był to
największy mankament i gwóźdź do grobu „Okrutnej pieśni”. Cóż, największą fanką
młodzieżówek nie jestem, to fakt, lecz czasami sięgam po nie z czystej przekory
bądź w poszukiwaniu czegoś, przy czym nie muszę się zbytnio wysilać. I „Okrutna
pieśń” spełniła tę rolę, pozwalając mi przez parę godzin nie myśleć o tym
wszystkim, co mnie otacza i niekoniecznie cieszy.
Ta powieść raczej nie wstrząśnie Waszym
światem. Wiele wątków było dość przewidywalnych już na samym początku, co do
kilku rzeczy nie miałam pewności, choć celowałam całkiem blisko. Jest za to napisana
w bardzo przyjemnym stylu. Prostym, ale ładnym, dość plastycznym i żywym. Choć
nie jest to ambitna lektura, czyta się doskonale i to już powinno nieco bardziej
zachęcić do poświęcenia jej czasu.
Drugą zaletą się główni
bohaterowie. Całkiem sympatyczni, jak na córkę Harkera, która ze wszystkich sił
stara się udowodnić, że będzie doskonałą tyranką oraz przygarniętego przez przywódcę
OSF potwora, który swoją grą na skrzypcach może wydrzeć z człowieka duszę. Nie
wiedzieć czemu na myśl przyszło mi skojarzenie z „Romeo i Julią”. Dwie zwaśnione
rodziny trzęsące miastem, wiszący w powietrzu konflikt, dwoje młodych ludzi,
którzy postanawiają sprzeciwić się swoim bliskim. Na tym w sumie porównania się
kończą, bo nie mamy tu wątku miłosnego. Tak, są jeszcze dobre książki
młodzieżowe, gdzie główni bohaterowie nie rzucają się sobie w ramionach pełni
motyli i serduszek. Wróćmy jednak do naszej potwornej dwójki, która za wszelką
cenę stara się udawać kogoś innego, aż sytuacja zmusza ich, by podjęli się
współpracy. Cóż, niby August mógł zostawić Kate, lecz jego łagodna natura nie
pozwoliła mu na takie zachowanie. W ogóle chłopak jak na potwora jest bardzo
sympatyczny, choć też i nieśmiały. Nadrabia jednak odwagą i silnym kręgosłupem
moralnym, który też jest jego sporą bolączką.
Kate przez niemal cały czas
kreuje się na złą, niemoralną, niebezpieczną, lecz w rzeczywistości jest dzieckiem,
które pragnie uwagi ojca. Koniec końców na przestrzeni powieści wyrasta na
młodą kobietę decydującą o sobie. Do tego jest świetna w oszukiwaniu samej
siebie.
Pozostali bohaterowie też zostali
porządnie wykreowani i jasno od początku widać, kto tu jest kim. Postawa Lea nie
była dla mnie żadnym zaskoczeniem, zresztą wszystkie postacie są tu jasno
przypisane do konkretnych ról. Przyznaję jednak, że moją sympatię zdobyła
eteryczna Ilsa, starsza „siostra” Augusta, mimo tego, że pojawiła się dosłownie
parę razy. Dzielnie jednak nie dała przyćmić swojego blasku innym.
„Okrutna pieśń” jest powieścią
dobrą, choć przewidywalną. Broni się jednak dobrze dzięki sympatycznym bohaterom,
akcji, która płynnie przechodzi ze sceny w scenę, oraz stylowi autorki, która
odpowiednio wyważa wszystkie elementy tego świata. Wspaniale więc wypełnia
czas, gdy chce się oderwać od codzienności.
Osobiście się nie skuszę, bo Vicious zraziło mnie do tej autorki xD
OdpowiedzUsuń