Tytuł: Fugou Keiji: Balance: Unlimited
Reżyseria: Tomohiko Itou
Obsada: Yuusuke Oonuki, Mamoru Miyano, Kazuyuki
Okitsu, Maaya Sakamoto, Akira Kamiya
Gatunek: detektywistyczny, kryminał, komedia
Premiera: 10.4.2020 (11 odcinków)
Haru Kato to przykład modelowego policjanta, który ponad wszystko wierzy w sprawiedliwość. Jest też prostoduszny, a porażka sprawia, że sypie mu się świat. Po dość brzemiennym w skutkach dochodzeniu przenosi się z Pierwszej Jednostki do Przestępczości Współczesnej, gdzie jego obowiązki nie wymagają decydowania o życiu i śmierci innych. Zupełnie nudna praca.
I wtedy pojawia się on – cały na czarno Daisuke Kambe. Dziedzic jednego z
ważniejszych japońskich rodów, spadkobierca wielopokoleniowego koncernu
przemysłowego i posiadacz konta bez limitu. Dosłownie, bo już w pierwszym
odcinku bez mrugnięcia okiem płaci podwójne koszty zniszczeń, które pojawiły
się w czasie śledztwa. I jak można się domyśleć, nasz bogaty paniczyk
postanawia zostać policjantem z prawdziwego zdarzenia, wybierając jednostkę Kato
jako początek swych dokonań.
Nie brzmi to zachęcająco, jeśli ktoś szuka czegoś bardzo ambitnego. Sama
mam skojarzenia z superbohaterami z amerykańskich komiksów, choć akurat Kambe
nie ma drugiego wcielenia w masce, a jednak gdzieś przez myśl przeszli mi
zarówno Batman, jak i Iron-man. Z tym drugim z pewnością łączy go paskudny
charakter, Daisuke zupełnie nie liczy się z ludźmi i ich odczuciami, a Haru
jako jego najbliższy współpracownik, który ma go wprowadzić w życie jednostki,
notorycznie jest przez niego irytowany. Oczywiście podejmuje też zupełnie
samodzielne decyzje, które nijak mają się do etyki zawodowej Kato.
Po kilku wstępnych odcinkach, kiedy poznajemy naszych głównych bohaterów,
dostajemy dłuższą historię związaną oczywiście z Daisuke, co nie będzie pewnie
żadnym zaskoczeniem. Wiele rzeczy podejrzewałam już wcześniej, więc rozwiązania
jakoś bardzo mnie nie zszokowały, mimo to oglądało się całkiem przyjemnie. W
końcu relacje Kambe z Kato sprawiały mi całkiem niezłą frajdę przez ich
odmienność wobec siebie. Do tego dostałam serię, która od początku do końca
trzyma swój poziom i samo zakończenie satysfakcjonuje mnie wystarczająco, by
nie żądać kontynuacji.
Może gdyby twórcy nieco bardziej zarysowali postacie poboczne, seria by
na tym zyskała, chociaż wciskanie na siłę dodatkowych wątków z pewnością sprawiłoby,
że oglądałoby się źle. A tak mamy całkiem sympatyczną historię z pogranicza serii
detektywistycznej z elementami komediowymi, z całkiem niezłą animacją i
przyjemną dla ucha obsadą. Pewnie ścieżka dźwiękowa nie zostanie ze mną na
dłużej, ale nie żałuję sięgnięcia po tę serię, bo też bawiłam się dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz