sobota, 6 marca 2021

"Yuukoku no Moriarty"


Tytuł:
Yuukoku no Moriarty

Reżyseria: Kazuya Nomura

Obsada: Souma Saitou, Takuya Satou, Chiaki Kobayashi, Makoto Furukawa

Gatunek: kryminał

Premiera: 11.10.2020 (11 odcinków)

 

Któż z nas nie zna Sherlocka Holmesa? Ten dziewiętnastowieczny detektyw na stałe wpisał się w popkulturę, a jego przygody były wielokrotnie ekranizowane wciąż na nowo, przerabiane przez twórców czasami tak, że chwilami nawet nie myślimy o tym, że oto dostaliśmy kolejnego Sherlocka.

Nie o nim samym jednak tym razem mowa, lecz o jego arcywrogu Moriartym. Genialny młodzieniec, który opiera się obecnemu porządkowi i ludziom go broniącym, do tego wszelkie swe zbrodnie popełnia w „białych rękawiczkach”, sam siebie nazywając doradcą do spraw zbrodni. I tym rzeczywiście jest – podżegaczem wręcz, bo daje tym, którzy pragnęliby popełnić zbrodnię w imię zemsty, okazję i narzędzia. Nigdy sam nie pociąga za spust, lecz podaje broń tym, którzy inaczej nie potrafią pogodzić się z doznaną krzywdą. Do tego charyzmatyczny, o miłej aparycji i sporej empatii.

Już w sumie przy pierwszym odcinku przyszło do mnie skojarzenie z Makishimą, głównym antagonistą pierwszego sezonu „Psycho-passa”. Zarówno aparycja obu bohaterów, jak i metody działania – podejrzewam, że Makishima rzeczywiście został stworzony na wzorcu Moriarty’ego, czego wtedy sobie nie uświadomiłam. Może stąd mój ambiwalentny stosunek dla tytułowego bohatera, którego seria nie pokazuje jako kogoś złego. Zresztą to jest właśnie mocny punkt tej historii, bo tu nikt nie jest pokazany jako stricte zły bądź dobry. Nawet arystokracja jest po prostu zepsuta władzą i bogactwem. Każdy z bohaterów ma swoją sprawiedliwość, o którą się troszczy, a widz może samodzielnie podjąć decyzję, co było właściwe.

Jak już przy postaciach jesteśmy, to dużo cieplej myślę o braciach Williama. Są bohaterami od początku dość szczegółowymi, którzy wspierają naszego zbrodniczego doradcę, ale też mają swoje własne pragnienia i spojrzenia na wszystko. Czarujący uśmiechem Albert ujmuje wszystkich swymi manierami, Louise choć wydaje się być bardziej kimś w rodzaju kamerdynera aniżeli przedstawicielem arystokracji, czujnie obserwuje grożące niebezpieczeństwa gotów, by się ich pozbyć. Grupę uzupełniają Moran i Fred, o których seria jeszcze za wiele nie wspomina, a naprawdę chciałabym poznać ich bliżej.

Z czasem pojawia się również sam Sherlock i tu mam problem z tą serią. Wiem, że pewnie trudno jest powiedzieć coś nowego o Holmesie, ale tutaj jest postacią wielce nieatrakcyjną i irytującą. Cały entuzjazm do tego tytułu straciłam, kiedy twórcy skupili się na Sherlocku, co jest naprawdę smutne, bo dawno nie bawiłam się tak dobrze.

A skoro mamy Sherlocka, pojawiają się też retellingi opowiadań o detektywie. Nie jest to ani nic nowego, ani mnie nie zaskoczyło. Dla osób, które dobrze pamiętają kolejne przygody, będzie to powtórka z lubianego, swojskiego podwórka, w którym może znajdą się jakieś nowe, ciekawe elementy. Przy okazji można też podejrzewać, dokąd historia ta nas zaprowadzi.

Anime jest ładne wizualne. Twórcy dbają o klimat dziewiętnastowiecznej Anglii, postacie też przyciągają oko, a wszystko dopełnia przyjemna dla ucha obsada i muzyka. Co prawda ending jest utrzymany w dużo jaśniejszych kolorach, ale ta odrobina ciepła dopełnia całość.

Mimo wszystko to dobra seria, której końcówka pozostawia niedosyt. Może dobrze, że w kwietniu pojawić ma się kontynuacja, a materiału źródłowego przybywa. Na pewno nie jest to moje „must have” i przeżyję kolejne miesiące bez obecności Moriaty’ego i spółki w moim życiu, ale z pewnością też wrócę do tej serii. A gdyby pojawiła się potrzeba, mangę wydaje u nas od chwili Waneko, więc zawsze można zerknąć do pierwowzoru.

1 komentarz:

  1. Hej :)
    Na razie jedynie czytałam pierwszym tom mangi, ale sądzę, że i po animację sięgnę, bo William James Moriarty na to zasługuje :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń