Tytuł: Wigilijne opowieści
Autor: Alek Rogoziński, Jacek Galiński, Małgorzata
Oliwia Sobczak, Katarzyna Berenika Miszczuk, Magdalena Majcher, Agnieszka
Litorowicz-Siegert, Tomasz Betcher, Agnieszka Lis, Martyna Raduchowska,
Karolina Głogowska, Milena Wójtowicz, Jagna Kaczanowska
Gatunek: zbiór opowiadań, fantastyka, komedia
kryminalna, obyczajówka
Wydawnictwo: Wydawnictwo W.A.B.
Data wydania: 21.11.2020
Święta, święta i po świętach. W co byśmy nie wierzyli, Boże Narodzenie nas nie ominie, chyba że mieszkamy w kompletnej głuszy bez obecności jakiegokolwiek innego człowieka, a cywilizacja jest nam kompletnie obca niczym pierwszym istotom rozumnym. To już nie jest jedynie kwestia wiary, ale część naszej kultury, bez której nie możemy się obejść. Biały puch za oknem, choinka, korzenny zapach piernika, wszędobylskie „Last Christmas”, czerwone kubraki mikołajów – wyobrażacie sobie grudzień bez tego?
Jest też wysyp świątecznych
opowieści. Każdego roku możemy w tym okresie sięgnąć po nowe wersje „Opowieści
wigilijnej” w tak wielu wersjach, że pewnie nikt z nas nie zliczy. Sama raczej
omijam tego typu literaturę, lecz tym razem sięgnęłam po zbiór opowiadań wydany
przez W.A.B., potrzebując odrobiny większej magii świąt w tym trudnym dla nas
roku. I choć kończyłam czytać już po świętach, gdy znalazłam więcej czasu, to
wszystko wydawało mi się nieco łatwiejsze.
Motyw świąt w zbioru jest
oczywisty, lecz każde opowiadanie jest kompletnie inne. Dwunastu autorów
pokazało nam całkiem odmienne historie okraszone świątecznym jedzonkiem i
napitkiem, rozbawiając, wzruszając i dając nadzieję, że magia świąt naprawdę
działa. Chwilami perypetie bohaterów są jak wyjęte z naszego codziennego życia,
przeżywają święta tak samo jak my, niepotrzebnie denerwując się w kolejkach po karpia,
przeklinając złośliwość losu, gdy w Wigilię musimy być w pracy i możemy nie
zdążyć do najbliższych, próbując dostosować się do innych, bo „są święta i tak
wypada”... Mogłabym tych przykładów wymieniać w nieskończoność.
Jeśli miałabym wybierać
opowiadanie, które najbardziej ujęło mnie za serce, to chyba byłyby to „Śledzie
ze słoika” Mileny Wójtowicz. Co prawda nie miałam do tej pory okazji zapoznać się
bardziej z twórczością tej autorki, ale samo opowiadanie trafiło w sedno
wszelkich dylematów rodzinnych, które z pewnością każdy z nas niejednokrotnie
miał. Do tego wspaniałe kreacje Klementyny vel Walkirii, Grety i oczywiście
psa, Muleczka.
Wiele frajdy sprawiły mi też opowiadania
Alka Rogozińskiego i Martyny Raduchowskiej – już kocham Kruchego, a cała „Szamanka
od umarlaków” jeszcze przede mną – co nie jest takie dziwne, skoro wątki
kryminalne i fantastyczne zawsze zwracają moją uwagę.
Książki świąteczne doprawiają
czas, kiedy czekamy na te białe, zimne święta. Nieraz przypominają o cieple,
czasami dają nam szansę na zastanowienie się nad sobą i zmiany. Bo święta to
też czas zmian, w co chcę wierzyć. Mimo wszystko.
Hej :)
OdpowiedzUsuńZ całego egzemplarza przeczytałam jedynie opowiadanie Alka, bo tylko jego nazwisko mnie przyciągnęło, ale możliwe, że jeszcze dam szansę pozostałym.
Pozdrawiam.