środa, 29 maja 2019

"Oczy uroczne" Marty Kisiel

Tytuł: Oczy uroczne
Autor: Marta Kisiel
Seria (tom): Dożywocie (3)
Gatunek: fantastyka
Wydawnictwo: Uroboros
Data wydania: 13 marca 2019


Był sobie dom. Stary, z wieżyczką, oddalony od siedzib ludzkich, postawiony w środku lasu, bez zasięgu, za to pełny niezwykłych mieszkańców z małym, kichającym aniołem z bzikiem na punkcie sprzątania na czele. Dom zwany Lichotką, którego dożywotnim właścicielem swego czasu został Konrad Romańczuk. Jednak w czasie „panowania” pisarza Lichotka spłonęła. Po latach na polanie stanął nowy dom. Zbudowany niemal od postaw przez Odę Kręciszewską, lekarkę i wiłę, do której dołączył mały czort z wadą zgryzu o wdzięcznym imieniu Bazyl, pozbawiona łapki Kuleczka oraz Roch, ogrodnik z zawodu, płanetnik z powołania. I żyli tam sobie szczęśliwe, aczkolwiek i na nich spadły kłopoty.
Świat „Dożywocia” Marty Kisiel nadal żyje i ma się dobrze, a kolejny tom cyklu opowiada już o nowych bohaterach, których mieliśmy przyjemność poznać w nagrodzonym Zajdlem opowiadaniu „Szaławiła”. Już teraz mogę powiedzieć, że brak mi Licha, Krakersa, a nawet Szczęsnego, choć nie mogę narzekać na perypetie Ody, która, zdaje się, trochę się pogubiła w życiu. Wychowana wśród ludzi wiła nie do końca potrafi znaleźć swoje miejsce w świecie i nawet dom na zgliszczach Lichotki nie może na to odpowiedzieć. Kim jestem? Dokąd zmierzam? – te pytania często zadają młodzieżówki, ale Marta Kisiel udowadnia, że nawet w wieku czterdziestu trzech lat – bo tyle Oda obecnie ma – można szukać samej siebie.
Do tego coś się dzieje w okolicy. Coś atakuje ludzi i bynajmniej nie jest to dzikie zwierzę, którym mogłaby się zająć straż leśna, do tego Roch zaczyna się dziwnie zachowywać. Oda nie zostawia tego tak po prostu, ale na swój własny sposób stara się znaleźć wyjaśnienie. A to nie takie łatwe, kiedy nie wie się, czego powinno się szukać. I nie zapominajmy także o Bazylu, który zaczyna mieć lekki okres buntu, chadzając swoimi ścieżkami po lesie, ważąc domowe piwo i kusząc niejakiego Michałkę, z którym się nawet zaprzyjaźnia. Na swój czortowski sposób.
„Oczy uroczne” pełne są słowiańskiego folkloru, demonów z naszych legend i podań, o których może zapominamy zauroczeni mitologiami innych krajów. Ciekawe jest też, że pewne rzeczy pomimo odległości są dość podobne. Homen bowiem przypomina mi Nocny Pochód Stu Demonów z mitologii japońskiej, a nawet nie wiedziałam, że coś takiego mamy we własnej demonologii. Kolejny raz zaczęłam się zastanawiać nad przestudiowaniem bliżej rodzimej mitologii, bo też są to ciekawe rzeczy.
No i styl Marty Kisiel. Swego czasu powiedziałam już chyba wszystko na ten temat. Chylę też czoła, bo napisanie wypowiedzi Bazyla to mistrzostwo świata z jego seplenieniem. Taką „grafomanię” mogę czytać do końca życia i mi się nie znudzi. Do tego celne uwagi zabarwione humorem, choć sprawy przybierają poważny obrót i kto wie, co z tego wyniknie.
„Oczy uroczne” nie zawojowały mojego serca tak jak „Toń”, której drugiego tomu czekam z utęsknieniem. Jednak w życiu nie usłyszycie ode mnie, żebyście nie czytali tej książki za żadne skarby, bo to zmieni Wasz obraz rzeczywistości na to, co wolno w powieści. Jeśli szukacie czystej rozrywki, odrobiny fantastyki i wspaniałych bohaterów, tak, „Oczy uroczne” są dla Was. I każdego innego, kto ma trochę czasu do spędzenia z dobrą książką. Pani Marto, więcej!

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Uroboros

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz