Tytuł: Wiara,
miłość, śmierć
Tytuł oryginalny: Glaube Liebe Tod
Autor: Peter Gallert & Jorg Reiter
Tłumaczenie: Anna Bittner
Seria (tom):
Kroniki Martina Bauera (1)
Gatunek: kryminał
Wydawnictwo:
Initium
Data wydania: 14
stycznia 2019
Praca w policji dla niektórych
jest marzeniem, do którego konsekwentnie dążą. Inni nie myślą o tak ciężkiej
ścieżce kariery, a jednak pewnego dnia zaczyna ich ciągnąć do funkcjonariuszy i
ich pracy. Z różnych powodów. I tak w popkulturze obok detektywów mamy
duchownych, pisarzy, genialnych matematyków, a nawet samego Lucyfera.
Martin Bauer pracuje jako duchowe
wsparcie dla członków policyjnej rodziny, choć jego metody już od początku
powieści są dość ekstrawaganckie. Chyba nikt z nas nigdy nie wpadł na to, by
skoczyć z mostu tuż przed niedoszłym samobójcą, żeby go odwieść od ukrócenia
własnego życia. Brzmi jak koszmarny żart, ale od tego właśnie zaczyna się
„Wiara, miłość, śmierć”.
Już z opisu wiemy, że mimo
dobrych chęci duchownego Walter Keunert ginie w wyniku upadku z dachu parkingu.
Wszystko jest jasne – samobójstwo. Prosta sprawa, nie potrzeba na nią czterystu
stron powieści. A jednak pomimo nacisków z różnych stron Bauer idzie za swoim
przeczuciem, że nie wszystko jest tu takie proste, jak się wydaje.
Autorzy sięgają po sprawdzone
motywy. Mamy więc sprawę, która nie daje głównemu bohaterowi spokoju, codzienny
dramat, półświatek, a nawet tajemnice z przeszłości, która rzutuje na obecne
wydarzenia i decyzje bohaterów. Nie zapominają przy tym o tle, cała sprawa nie
jest zawieszona w nicości, odcięta od rzeczywistości, zaś postacie zostały
naprawdę przemyślane i napisane taki, jakby byli to prawdziwi ludzie. Każdy ma
tu swoją rolę do odegrania, historię do opowiedzenia. Ich wady i zalety
pozwalają czytelnikowi samemu określić własny stosunek do bohaterów, nic też
nie zostaje podane nam na tacy, a to cenię w kryminałach, że mogę sama snuć
własne śledztwo na podstawie wiedzy, którą otrzymuję w tej samej ilości co
bohaterowie powieści.
Jeśli miałabym wybrać ulubionego
bohatera, to z czystym sumieniem wskazałabym nadinspektor Venerę Dohr, która
najczęściej musi użerać się z pomysłami Bauera. Nie jest kryształowym
charakterem, ale twardo i dumnie wykonuje swoje obowiązki, choć dookoła ma
sporo przeciwników, którzy tak łatwo nie pozwalają jej na pracę. Z różnych
powodów.
Także styl autorów jest dość
przyjemny. Prosty, ale z odpowiednią dawką opisów, plastyczny, niepozbawiony
policyjnego żargonu. Dialogi są żywe, pasują do postaci i sytuacji. Za to tym
razem nie mogę pochwalić polskiego wydania. Nie wiem, czy tylko mój egzemplarz
ma problem z okładką, która odkształca się z obu stron, gdy leży luzem, za to w
środku brakuje porządnej korekty, która wyeliminowałaby niepotrzebne spacje czy
puste wersy. Dzięki temu książka wyglądałaby o wiele lepiej.
„Wiara, miłość, śmierć” jest
ciekawą pozycją wśród kryminałów wydawanych w naszym kraju. Może nie jest to
nic odkrywczego, jednak miło spędziłam z powieścią czas, a frajda z prowadzenia
śledztwa daje satysfakcję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz