środa, 8 maja 2019

"Wiara, miłość, śmierć" Petera Gallerta & Jorga Reitera


Tytuł: Wiara, miłość, śmierć
Tytuł oryginalny: Glaube Liebe Tod
Autor: Peter Gallert & Jorg Reiter
Tłumaczenie: Anna Bittner
Seria (tom): Kroniki Martina Bauera (1)
Gatunek: kryminał
Wydawnictwo: Initium
Data wydania: 14 stycznia 2019

Praca w policji dla niektórych jest marzeniem, do którego konsekwentnie dążą. Inni nie myślą o tak ciężkiej ścieżce kariery, a jednak pewnego dnia zaczyna ich ciągnąć do funkcjonariuszy i ich pracy. Z różnych powodów. I tak w popkulturze obok detektywów mamy duchownych, pisarzy, genialnych matematyków, a nawet samego Lucyfera.
Martin Bauer pracuje jako duchowe wsparcie dla członków policyjnej rodziny, choć jego metody już od początku powieści są dość ekstrawaganckie. Chyba nikt z nas nigdy nie wpadł na to, by skoczyć z mostu tuż przed niedoszłym samobójcą, żeby go odwieść od ukrócenia własnego życia. Brzmi jak koszmarny żart, ale od tego właśnie zaczyna się „Wiara, miłość, śmierć”.
Już z opisu wiemy, że mimo dobrych chęci duchownego Walter Keunert ginie w wyniku upadku z dachu parkingu. Wszystko jest jasne – samobójstwo. Prosta sprawa, nie potrzeba na nią czterystu stron powieści. A jednak pomimo nacisków z różnych stron Bauer idzie za swoim przeczuciem, że nie wszystko jest tu takie proste, jak się wydaje.
Autorzy sięgają po sprawdzone motywy. Mamy więc sprawę, która nie daje głównemu bohaterowi spokoju, codzienny dramat, półświatek, a nawet tajemnice z przeszłości, która rzutuje na obecne wydarzenia i decyzje bohaterów. Nie zapominają przy tym o tle, cała sprawa nie jest zawieszona w nicości, odcięta od rzeczywistości, zaś postacie zostały naprawdę przemyślane i napisane taki, jakby byli to prawdziwi ludzie. Każdy ma tu swoją rolę do odegrania, historię do opowiedzenia. Ich wady i zalety pozwalają czytelnikowi samemu określić własny stosunek do bohaterów, nic też nie zostaje podane nam na tacy, a to cenię w kryminałach, że mogę sama snuć własne śledztwo na podstawie wiedzy, którą otrzymuję w tej samej ilości co bohaterowie powieści.
Jeśli miałabym wybrać ulubionego bohatera, to z czystym sumieniem wskazałabym nadinspektor Venerę Dohr, która najczęściej musi użerać się z pomysłami Bauera. Nie jest kryształowym charakterem, ale twardo i dumnie wykonuje swoje obowiązki, choć dookoła ma sporo przeciwników, którzy tak łatwo nie pozwalają jej na pracę. Z różnych powodów.
Także styl autorów jest dość przyjemny. Prosty, ale z odpowiednią dawką opisów, plastyczny, niepozbawiony policyjnego żargonu. Dialogi są żywe, pasują do postaci i sytuacji. Za to tym razem nie mogę pochwalić polskiego wydania. Nie wiem, czy tylko mój egzemplarz ma problem z okładką, która odkształca się z obu stron, gdy leży luzem, za to w środku brakuje porządnej korekty, która wyeliminowałaby niepotrzebne spacje czy puste wersy. Dzięki temu książka wyglądałaby o wiele lepiej.
„Wiara, miłość, śmierć” jest ciekawą pozycją wśród kryminałów wydawanych w naszym kraju. Może nie jest to nic odkrywczego, jednak miło spędziłam z powieścią czas, a frajda z prowadzenia śledztwa daje satysfakcję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz