Tytuł: Wotaku ni
koi wa muzukashii
Reżyseria: Yoshimasa Hiraike
Obsada: Kento Itou, Arisa Date, Miyuki Sawashiro,
Tomokazu Sugita
Gatunek: komedia,
okruchy życia, romans
Premiera: 13
kwietnia 2018 (13 odcinków)
Nie jest łatwo żyć w zgodzie ze
sobą i innymi jednocześnie. Nie wszystkim zawsze podobają się nasze pasje i
przekonania, a to powoduje mnóstwo mniejszych i większych konfliktów w
stosunkach międzyludzkich. A przecież pasja jest ważna. Nadaje naszemu życiu
dodatkowego kolorytu, czasami jest ucieczką od szarości dnia codziennego. Fakt,
że czasami pochłania cały nasz wolny czas, nie jest też niczym złym. A jednak
potrafi być to problematyczne.
Narumi właśnie zaczyna pracę w
nowym miejscu. O mały włos oczywiście się nie spóźnia już pierwszego dnia, ale
to nie najgorsze, co ją spotkało. Bowiem w tym samym biurze pracuje jej
przyjaciel z dzieciństwa, Hirotaka, który zna mały sekret kobiety. Narumi
bowiem jest otaku z krwi i kości, przez co miała problemy z poprzednim
chłopakiem i teraz postanowiła swoją pasję trzymać w sekrecie przed
współpracownikami. Hirotaka natomiast nie ma z tym żadnego problemu i nie
ukrywa nawet, że jest wręcz nałogowym graczem. Zresztą jak się okazuje, nie
tylko oni w biurze są otaku. Po kilku spotkaniach, w czasie których głównie
grali w gry i Hirotaka wysłuchiwał narzekań Narumi, mężczyzna składa jej
propozycję: „Zostanę twoim chłopakiem”. Jednak jeśli ktoś myślał, że to zamieni
tę historię w płomienny romans, grubo się myli. W końcu sam tytuł zobowiązuje,
bo „Miłość jest trudna dla otaku”.
Anime polecił nam przyjaciel,
który stwierdził, że na pewno nam się spodoba. Cóż, jeśli mieliście kiedyś
wrażenie, że ktoś zrobił o Was serial, to potraficie sobie wyobrazić, jaka była
nasza reakcja. Gracz i blogerka znajdą tu naprawdę sporo smaczków, przy których
nie sposób nie wybuchnąć śmiechem albo zawołać „też tak mam!”. Zresztą już w
pierwszym odcinku Hirotakę pochłania ta sama gra co moją drugą połowę, przez co
nie mogłam przestać się śmiać. Z pozostałą dwójką sprawa ma się nieco inaczej –
wiecznie się żrą, ale żyć bez siebie nie mogą. No cóż, można być otaku, a nadal
mieć różne zainteresowania, które niekoniecznie chce się podzielać z tą drugą
osobą.
To nie jest typowy romans, nie ma
tu wielu elementów, których wręcz wymagalibyśmy od tego gatunku, choć wielu
rzeczy możemy się łatwo domyślać. Relacje pomiędzy bohaterami też nie zmieniają
się nagle, wręcz wciąż pozostają tymi samymi ludźmi przez całą serię. Co więc
robi furorę w tym anime? Dialogi. Przezabawne, uderzające w punkt i bardzo
naturalne. Podejrzewam, że to też kwestia świetnej pracy obsady dopasowanej
idealnie do bohaterów „Wotaku...”, zresztą zarówno kreska, kolory i muzyka
komponują się z historią doskonale.
Jedyny w sumie minus, o którym
nie sposób wspomnieć, to długość historii. Anime ma tylko jedenaście odcinków,
co sprawia, że kiedy już się człowiek wciągnie, zostaje nagle wyrwany z tego
świata do rzeczywistości. Mimo to świetnie się bawiliśmy w czasie seansu, bo
„Wotaku ni koi wa muzukashii” jest naprawdę zabawną komedią, w której
dostrzegliśmy wiele wspólnych dla nas cech. A to tylko prosta historia o tym,
że czasami wystarczy spotkać osobę, której nie przeszkadzają nasze osobliwe
zainteresowania i wcale nie trzeba daleko szukać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz