Tytuł: Obrońcy Królestwa
Autor: Maja Lidia Kossakowska
Gatunek: fantasy
Wydawnictwo: Agencja Wydawnicza RUNA
Data wydania: 2003
Anioły są wdzięcznym tematem dla pisarzy, a gdy
mówimy o polskich twórcach, nie sposób nie wspomnieć o Mai Lidii Kossakowskiej,
która o aniołach pisze dużo i często. Od lat zabierałam się za jej twórczość,
obiecując sobie, że to na pewno w tym roku wreszcie usiądę do książek tej pani.
I w końcu w moje łapki trafił zbiorek „Obrońcy Królestwa”.
Ja bym tego nie nazwała powieścią, bo też każdy z
„rozdziałów” dzieje się w innej przestrzeni czasowej, zaś wspólne są świat
przedstawiony i bohaterowie. Sporo tu zastępów anielskich z archaniołami na
czele, ale także druga strona medalu także gęsto i często stara się zwrócić
uwagę czytelnika. I całkiem nieźle im to wychodzi. Jedni i drudzy całkiem
nieźle koegzystują, hołdując zasadzie, że światło nie może istnieć bez mroku, a
nawet ci teoretycznie źli potrafią być sympatyczni i cieszyć się szacunkiem
drugiej strony.
To właśnie bohaterowie są najmocniejszym punktem
pisarstwa pani Kossakowskiej. Dobrze wykreowani, wielowarstwowi, charakterni i
trzymający się zasad bardziej lub mniej podbili moje serce. Moimi faworytami bezsprzecznie
zostali Daimon Frey oraz Asmodeusz, najlepszy przyjaciel Lucyfera i zapalony
malarz. Zresztą o bohaterach „Obrońców Królestwa” można by mówić w
nieskończoność, ale nie będę Wam psuła zabawy samodzielnego odkrywania uroków
anielskich zastępów.
Fabularnie też jest tu wszystko ujęte. Nie
zatrzęsło to moim światopoglądem, ale czytało się dobrze, każda kolejna
opowieść wciąga i wywołuje emocje. Czasami brak oczywistości, wielu rzeczy
można się jednak domyśleć. Dialogi są żywe, barwne, ale też nie przesadzone. W
ogóle styl pani Kossakowskiej jest przyjemny dla czytelnika – nie ma tu ani
przeważających opisów ani prostackiego języka, ma to swój charakter.
Wciąż mi się marzy nieco dłuższa przygoda z prozą
tej pani, ale wiecie, jak to jest, tak wiele książek, tak mało czasu. Zbiorki
opowiadań mają to do siebie, że nie zajmują aż tak wiele czasu jak pełnoprawne
powieści, więc cieszę się, że trafiłam na „Obrońców Królestwa”, bo to mnie
przekonało, by nadal dążyć do tego, by zabrać się za książki pani
Kossakowskiej. A tych jest coraz więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz