środa, 13 listopada 2019

"Zabójczyni. Opowieści" Sarah J. Maas


Tytuł: Zabójczyni. Opowieści
Tytuł oryginalny: The Assassin and the Pirate Lord, The Assassin and the Healer, The Assassin and the Desert, The Assassin and the Underworld, The Assassin and the Empire
Autor: Sarah J. Maas
Tłumaczenie: Marcin Mortka
Seria (tom): Szklany Tron (0.1-0.5)
Gatunek: fantasy
Wydawnictwo: Uroboros
Data wydania: 16.02.2012

Każda historia ma swój początek, każdy bohater swoją historię. Nie zawsze poznajemy ją od razu, gdy sięgniemy po jakąś książkę. Często tylko wspomina się o tym, co było kiedyś. Im bardziej rozbudowane uniwersum, tym więcej historii do opowiedzenia. Bo przecież nikt nie bierze się znikąd.
Z historią Celaeny Sardothien jest bardzo podobnie. „Szklany Tron” zaczyna się w momencie, kiedy dziewczyna jest już zamknięta w kopalni soli w Endovier, ona sama wspomina o tym, jak to się stało, że tam trafiła mimo bycia postrachem Adarlanu, lecz o szczegółach możemy dowiedzieć się dopiero teraz, z opowiadań, które autorka napisała gdzieś pomiędzy pracą nad całą serią.
Historia zaczyna się dość niewinnie od kolejnego zlecenia, tym razem Celaena ma za zadanie ugadać się z Królem Piratów w sprawach swego mistrza. Decyzje, które wtedy podejmuje, doprowadzają ją do punktu, od którego wychodzi „Szklany Tron”. Nie będzie to ani tajemnicą ani spojlerem, że zbiór tych pięciu opowiadań to historia upadku Zabójczyni Adarlanu.
Sama Celaena nie jest tu postacią, której kompletnie nie znamy. Butna, egoistyczna, zawsze robi, co chce, choć także pewna naiwnej wiary, że zawsze da radę. To w opowiadaniach widać, jak bardzo przywiązana jest do swego mistrza, Arobynna, jak ciężko jej się usamodzielnić i jak bardzo Król Zabójców jej w tym przeszkadza, by mieć ją na wyłączność.
W opowiadaniach mamy w końcu szansę na poznanie też Sama, z którym zabójczyni była związana przed niewolą w Endovier. Szczerze mówiąc, chyba nie tego się spodziewałam. Sam jest dość nijaki. Ani tak samo butny jak Celaena, ani też nie stanowi jej kompletnego przeciwieństwa. Nie czuć tego, że jest jednym z najlepszych zabójców Gildii, choć muszę przyznać, że same jego plany, aby odejść, porzucić wszystko i zacząć od początku, były dość przemyślane.
To właśnie ze względu na Sama trochę nie potrafię uwierzyć w wątek romantyczny, ale nie jest on źle napisany. Na pewno mówi mi jedno – Celaena bardzo pragnęła kochać i być kochaną. W tym kokonie, w który się zawinęła, czuła się bardzo samotna, więc atencja Sama trochę to uczucie tuszowało.
Jeśli zaś chodzi o same historie, to najbardziej urzekła mnie ta o pobycie na Czerwonej Pustyni, choć tu Celaena na początku najbardziej mnie irytowała. Potem sobie jednak pomyślałam, że ona już taka jest, nigdy nie przestała być księżniczką, choć ręce ma całe we krwi. Mimo to właśnie najciekawsze są fragmenty ze szkoleniem u Milczącego Mistrza, a sama organizacja dużo bardziej przypadła mi do gustu niż Gildia Zabójców Adarlanu.
Sarah J. Maas rozwija swój świat, nie zapominając o detalach. Cały czas pogłębia historię, nie zostawia pustych kart. Jej postaci żyją, ich doświadczenia je kształtują, a każdy wybór niesie konsekwencje. Autorka dba o opisy, są dynamiczne, pełne szczegółów, plastyczne. Tu nie ma miejsca na nudę i łatwo dać się wciągnąć do tego świata.
Czy „Szklany Tron” zacząć właśnie od tego zbioru opowiadań? I tak i nie. Owszem, to doskonały wstęp, bo wiele tłumaczy, jeśli chodzi o Celaenę, ale z drugiej strony to uzupełnienie przydaje się, gdy już wgryziemy się w historię i Celaena nie zdąży nas do siebie zbytnio zrazić. A jeśli ktoś lubi opowiadania, to jest to idealna pozycja na kilka chłodnych wieczorów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz